czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział 1 - Dla ciebie zrobię wyjątek, kotku.

1 KOMENTARZ - SZACUNEK DO AUTORKI.

_______________________________________
Wysłałam już zgłoszenie do czwartej agencji modelek. Załączyłam swoje zdjęcie i zamknęłam laptop. Jęknęłam niezadowolona gdy pomyślałam o tym, że mogą się nie odezwać. Modeling to moja pasja od 14 roku życia. Koleżanki robiły mi 'sejse zdjęciowe', a potem drukowałam je i chowałam do swojego katalogu. Mieszkam sama od roku, gdy skończyłam studia wynajęłam sobie małe mieszkanie w Nowym Jorku, moja rodzina została w Las Vegas. Nie lubię tego miasta, mieszkałam tam od urodzenia a do tej pory nie zdążyłam go polubić. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Oh, to pewnie moja pizza.
**
Zadzwonił mój telefon. Popatrzyłam na wyświetlacz, numer nieznany. Zmarszczyłam brwi i odebrałam.
-Słucham?-spytałam łagodnie wpatrując się w obraz za oknem.
-Pani Vicotria Simpson?-odezwał się męski głos w słuchawce.
-Tak, o co chodzi?
-Nazywam się Niall Horan, jestem właścicielem Agencji Modelek "Horan'', wysłała nam pani zgłoszenie.-moje serce zabiło mocniej.
-T-tak, wysyłałam. Czy mam szansę?-głos w słuchawce roześmiał się.
-Tak, ma pani bardzo... charakterystyczną twarz. Chciałbym zaprosić panią na sesję zdjęciową aby sprawdzić czy jest pani zawsze taka fotogeniczna i wtedy podejmę decyzję.-uśmiechnęłam się szeroko i przygryzłam wargę myśląc chwilę.-Halo, jest tam pani?
-Um... tak. Kiedy będzie ta sesja?-spytałam cicho.
-Jutro o 17:30.-podał mi namiary a ja spisałam sobie na karteczce.-Będzie pani rywalizowała z sześcioma innymi kobieta.-Oh, czyli już nie mam szans.-Wybierzemy dwie z was. Proszę ubrać się w zwykłe ciuchy, przebierzemy i umalujemy panią tutaj.
-Dziękuję za szansę, do jutra.-przygryzłam warge wpatrując się w kartkę.
-Do zobaczenia panno Simpson.-rozłączyłam sie i podskoczyłam w miejscu ze szczęścia. Pisnęłam i od razu napisałam o tym do mojej szansy. Ale co jak nie da mi szansy? Jest tyle ładniejszych dziewczyn ode mnie. Westchnęłam i włączyłam tv.

-Niall's pov-

Podpisałem ostatnie dokumenty i wyszedłem z mojego biura. Minąłem bez słowa moich pracowników i wyszedłem z agencji. Akurat zaczął padać deszcz.
-Kurwa mać.-przeklnąłem pod nosem i założyłem kaptur od kurtki na głowę. Patrzyłem pod nogi aby deszcz nie padał mi w oczy i w końcu doszedłem do mojego auta. Nacisnąłem guzik w kluczyku od samochodu, on wydał z siebie charakterystyczny dźwięk i drzwi się otworzyły. Weszłem do auta i ściągnąłem kaptur, odblokowałem telefon i napisałem sms-a do dziewczyny z którą miałem sie dziś spotkać:
Do: Emily
'Przepraszam, spotkanie odwołane. Mam lepsze plany. x'
To było troche chamskie z mojej strony no ale co poradzić? Dziewczyna lepiła sie do mnie jak rzepa, wkurwiająca, pusta blondyna. Tyle w jej temacie.
Rzuciłem telefon na siedzenie obok mnie i ruszyłem.

-Victoria's pov-

Następnego dnia szykowałam się na sesję. Ubrałam sie w to, nałożyłam tylko trochę fluidu, bo wiedziałam, że i tak pomalują mnie inaczej. Przejrzałam sie ostatni raz w lustrze i wyszłam z łazienki. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na korytarz i wyszłam na przedpokój. Ubrałam buty i spojrzałam na telefon. 16:58. Do agencji mam 20 minut drogi, więc spokojnie zdążę. Nałożyłam kurtkę i wyszłam z domu. Rozejrzałam sie po parkingu osiedlowym i zauważyłam moje auto, podeszłam do niego. Otworzyłam drzwi kluczykiem i otworzyłam drzwi, zaskrzypiały lekko i wsiadłam. Ułożyłam sie wygodnie i odjechałam.
*
Na miejscu byłam 20 minut później, weszłam do środka. Duże, bogate wnętrze. Dominował biały i czarny, jednym słowem było tam pięknie. Podeszłam do jakiejś kobiety i powiedziałam po co tu jestem.
-Oh, tak. Biuro szefa jest prosto i w lewo, na drzwiach pisze 'Niall Horan'.-powiedziała miło a ja skinęłam głową.
-Dziękuję.-poszłam tak, jak mi kazała. Skręciłam w lewo i spojrzałam na drzwi.
-To to biuro.-pomyślałam w duchu i odetchnęłam głęboko, zapukałam. Ktoś powiedział 'Proszę.', a ja weszłam. Nieśmiało popatrzyłam na mężczyznę. Był to wysoki blondyn z niebieskimi, pięknymi oczami. VICOTRIA! OGARNIJ SIĘ! Potrzepałam głową, a facet wskazał mi miejsce za jego biurkiem abym usiadła.
-A więc...-usiadł za swoim biurkiem i uśmiechnął sie do mnie. Czułam sie głupio gdy tak patrzył mi w oczy.-Może przejdźmy na Ty. Jestem Niall.-podał mi rękę, a ja mruknęłam cicho 'Victoria'. Powiedział mi, jakie dokumenty mam wypełnić i wypełniłam je.
-Podstawowe pytania.-odezwał się w końcu i wziął jakąś kartkę.-Victoria Simpson, lat 23.-zapisał na kartce.-Wzrost?-spytał patrząc na mnie.
-168.-mruknęłam.
-Cóż... zwykle nie przyjmujemy tak niskich kobiet, ale dla ciebie zrobie wyjątek kotku.-kotku?! Czy on właśnie nazwał mnie kotku?! Zapisał na kartce mój wzrost.-Jakie studia skończyłaś?
-Akademia Sztuk Pięknych.-pokiwał głową i wstał, pokazał gestem abym też to zrobiła. Wstałam.
-Chodź za mną.-wyszedł z biura i zaczął iść w jakimś kierunku, a ja posłusznie szłam za nim.
Weszliśmy do jakiejś hm... garderoby? Stało tam sześć dziewczyn i jedna pulchna kobieta. Podszedliśmy do nich, Niall powiedział coś na ucho kobiecie i odszedł. Stałam tam nie wiedząc co robić, aż w końcu usłyszałam donośny głos kobiety.
-Witam was dziewczyny w agencji modelingu 'Horan'!-powiedziała wesoło.-Nazywam sie Katherine Johns i jestem projektantką. Zaraz przydzielę każdą z was do osoby, która was odpowiednio ubierze. Następnie pójdziecie do strefy z malowaniem, każda dziewczyna będzie wyglądała inaczej. Pójdziecie na sesje, wtedy pan Horan zadecyduje, kto z was dostanie sie do agencji. Przypominam, są tylko dwa miejsca!-dokończyła, a my wszystkie skinęłyśmy głowami. Popatrzyłam na dziewczyny. Były tak samo wystraszone jak ja, to było widać.
Po chwili wszystkie znalazłyśmy sie na innych stanowiskach. Projektant podał mi ciuchy w które mam się przebrać.
-Ale że tutaj?-uniosłam brew patrząc na niego.
-Tak. Jeżeli chcesz być modelką, musisz wiedzieć że czasami nawet będziesz występowała w bieliźnie.-powiedział poważnie, a ja westchnęłam. Przebrałam sie szybko i poprawiłam w lustrze. Przeszłam do sekcji malowania.
*
Efekt końcowy wyglądał tak.  Do tego wszystkiego miałam jeszcze czarne szpilki. Wszystkie wyszłyśmy do sali, gdzie był fotograf. Przeszły mnie dreszcze gdy uświadomiłam sobie, że to może być jedyna szansa na zdobycie tej pracy. Usiadłyśmy na ławce, a Niall wszedł do pomieszczenia. Popatrzył na nas wszystkie, a ja odwróciłam wzrok próbując się odstresować.
-Amy Cramps!-fotograf wywołał jakąś dziewczyne, a ta poprawiła spódnice i stanęła na białym materiale gdzie były robione zdjęcia.
*
20 minut później była moja kolej. Stałam przed kamerą czekając na polecenie fotografa.
-Ustaw się. Po każdym dźwięku aparatu, zmień pozycję.-oznajmił, a ja skinęłam głową i czułam na sobie wzrok Horana. Kurwa, przestań sie tak gapić, to stresuje.
Ustawiłam sie i usłyszałam pierwszy dźwięk. Zmieniałam pozycję co chwilę, starając się wyglądać jak najlepiej. A co będzie jak wyjdę jak ogr na tych zdjęciach? 
Westchnęłam cicho, gdy skończyła się moja kolej. Zajęłam miejsce obok Amy, a następna dziewczyna wyszła przed aparat.
-Cześć, jestem Amy, ale to już chyba wiesz.-uśmiechnęła się do mnie szeroko, a ja odwzajemniłam uśmiech.
-Ja jestem Victoria.-zachichotałam.
-Cisza!-krzyknąl fotograf piorunując nas wzrokiem. Wszyscy popatrzyli na nas, a ja momentalnie oblałam sie rumieńcem.

-Niall's pov-
Po sesji wybierałem dwie modelki z wywołanych zdjęć. Nie było to łatwe, wszystkie były cholernie seksowne i fotogeniczne. Jednak miałem wybrać tylko dwie i tak zrobiłem.
-Amy Cramps, Victoria Simpson!-wywołałem dziewczyny, a one otworzyły szeroko oczy.
_______________________________________
haj haj heloł.
to pierwszy rozdział, nie za długi, nie za krótki.
komentujcie, to podbudowuje, serio xd
mój tt - https://twitter.com/luvmeharrehx


NOWY FANFICTION NA TYM BLOGU

Pewnie zastanawiacie sie, dlaczego zmieniłam wygląd bloga i jego tytuł. Otóż, na tym blogu powstanie nowe ff w roli głównej z Niallem i Jenifer Lawrence. Czekajcie na 1 rozdział, będzie się działo! Kocham was xx.

poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział 21: Kid

Piosenka która mi towarzyszyła: [KLIK]
TO JEST B O S K A PIOSENKA
ZAKOCHAŁAM SIE W NIEJ
dylajla aj ken promis ju!
________________________________________
Odwróciłem sie i zamarłem.
-H-holy?-spytałem oszołomiony. Podszedłem do niej i podałem jej dłoń.-Dawno sie nie wiedzieliśmy.
-Harry kotku.-przytuliła mnie mocno, a ja widziałem rosnącą złość w oczach Lucy. Odwzajemniłem lekko uścisk i po chwili oderwała sie ode mnie.
-Jakieś cztery lata będą! Dużo sie u mnie zmieniło. Musimy pogadać przy kawie albo coś.-powiedziała wesoło, a ja przyciągnąłem do siebie Lucy.
-Poznaj moją nową dziewczyne, Lucy. -przywitałem je.-Lucy, to Holy. Holy, to Lucy.
Dziewczyny przywitały sie z niemiłymi wyrazami twarzy.
Lucy jest zazdrosna?
TAKA TAM PIĘKNA LUCY *o*
-Um, to może pójdziemy gdzieś do kawiarni?-spytałem po chwili ciszy i poczułem jak Lucy szturcha mnie na plecach i zgromiła mnie wzrokiem.
-Chętnie. To czekaj, tylko pójde po swoje rzeczy.-dziewczyna poszła gdzieś w głąb plaży, pewnie do swojego ręcznika.
-Po co kurwa chcesz tam iść?!-skarciła mnie moja ukochana.
-Lucy, to moja znajoma. Chce pogadać!-powiedziałem przez zęby aby nikt nas nie usłyszał.
-Jest ładna! Zbyt!-mruknęła.
-Lucy, jesteś zazdrosna?-popatrzyłem jej w oczy. Nie odpowiedziała.-Przecież będziesz przy tej rozmowie.-przerwaliśmy pogawędkę, bo Holy przyszła do nas.
-To idziemy?-skinąłem głową i zebraliśmy swoje rzeczy.

Piętnaście minut później byliśmy w jakiejś kafejce. Usiedliśmy przy stoliku i od razu wzięliśmy się za rozmowe.
Holy. :))
-No to zaczynam.-zachichotała cicho.-No więc.. Mieszkam w Londynie. To po pierwsze. I no i um..-zawahała sie.-Mam córke. Najcudowniejsza istotka na świecie.-uśmiechnęła się ciepło.
-Naprawdę?-otworzyłem szeroko oczy nie dowierzając.-Gratuluje!
Ucieszyłem sie bo kiedy byliśmy razem, często mówiła o dziecku, ale ja nigdy sie nie zgadzałem. Byłem za młody. Spojrzałem na Lucy, jej twarz nie wyrażała emocji.
-Nazywa sie Paula i ma już 3 latka i 2 miesiące.-uśmiechnęła sie.-Przyjechała tu ze mną, ale została z przyjaciółką w hotelu.
-Kto jest tatą?-spytałem z uśmiechem. Dziewczyna głośno odchrząknęła i jakby chciała zmienić temat, zawołała kelnera. Zamówiliśmy po kawie i dziewczyny wymieniły nieprzyjemne spojrzenia.
-Przepraszam za pytanie.-mruknąłem.
-Nie, nic nie szkodzi.-powiedziałem cicho.-To znaczy.. ja do końca tego.. nie wiem.-szepnęła.
Kurwa.
Odchrząknąłem cicho i wypiłem łyka przełykając wielką gulę w gardle.
-Pójde do łazienki.-powiedziała cicho Lucy i tyle ją widziałem. Popatrzyłem lekko zły na Holy.
-Wiem że o tym myślisz. Zabezpieczaliśmy sie do cholery!-mruknąłem przez zęby, aby nie usłyszeli nas ludzie.
-Przepraszam Harry. Musisz zrobić testy. W tym okresie czasu spałam tylko z tobą.-szepnęła spuszczając wzrok.
Złapałem sie za głowę załamany sytuacją.
Kurwa jebany jego mać. Co ja mam teraz zrobić?
-Ja.. Lucy nie może sie o tym dowiedzieć.-syknąłem przez zęby. Dziewczyna spuściła wzrok.
-A.. chcesz ją poznać?-spytała cicho. Zastanawiałem sie chwile.
-Jak testy będą pozytywne, to tak.-warknąłem i po chwili przyszła Lucy. Usiadła obok mnie i objąłem ją w talii, wstaliśmy.
-My idziemy.-powiedziałem nie patrząc na Hope.
-Tak szybko?-powiedziała zdziwiona Lucy.
-Musimy iść i koniec.-wyszliśmy bez słowa z kawiarni.
-Co cie ugryzło?-mruknęła do mnie.
Szliśmy miastem, powoli, ale po chwili przyśpieszyłem kroku zdenerwowany całą sytuacją.
-Nic, po prostu nie mam humoru.-mruknąłem patrząc przed siebie w chodnik. Dotknęła delikatnie moje ramie, jakby chciała mnie uspokoić.
-Harry. Powiedz co się stało.-warknęła stanowczo.
Westchnąłem nie odpowiadając. Bo co miałem odpowiedzieć? "Lucy, chyba mam córke!"
-Nic i koniec!-krzyknąłem i przyśpieszyłem kroku do hotelu, puściłem jej rękę i szedłem dalej.


 Lucy's POV
Co on przede mną ukrywa? Co ja takiego zrobiłam aby mnie okłamywać?
Zrobiłabym wszystko aby mi powiedział, to chyba ma związek z tą.. Hope. 

poniedziałek, 17 marca 2014

Ważna informacja + przeprosiny.

Z góry przepraszam, bo pewnie już zapomnieliście już o czym jest ten blog.
Ostatni raz dodałam rozdział 10 lutego, czyli  miesiąc temu. Teraz rozdziały będą pojawiały sie !REGULARNIE! Jestem w trakcie pisania 21, ale nie wiem kiedy sie pojawi. Dajcie mi minimum 4 dni, max. 2 tygodnie.
KOCHAM WAS, wiecie?
I NAJWAŻNIESZE...
przepraszam



poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 20: Harry?

Nie wiem czy chcecie, pewnie nikt nie czyta moich wypocin, ale możecie pisać co myślicie o tym ff na tt. Wpiszcie hastag #youaremytroubleff i piszcie :)
________________________
Przy pisaniu rozdziału towarzszyły mi te piosenki (klik aby je odtworzyć):
Move - Little Mix
Strong - One Direction
Byliśmy już przygotowani do odlotu. Staliśmy z walizkami przed domem. Czekałam na Samanthe, aby sie z nią pożegnać, w końcu aż  2 tygodnie mnie tu nie będzie.
-Kochanie, Samantha już jedzie.-oznajmił Harry patrząc na ulicę. Uśmiechnęłam się pod nosem i podbiegłam do taksówki. Dziewczyna wysiadła i mocno mnie przytuliła.
-Będę tęsknić.-szepnęła.
-Ja też, bardzo, bardzo.-ścisnęłam ją.
-Pojedziesz z nami na lotnisko?-zapytał Harry uśmiechając się do niej. Oderwałyśmy się od przytulania i popatrzyłyśmy na niego.
-Chętnie.-dziewczyna się uśmiechnęła.

***
Pół godziny później byliśmy na lotnisku. Westchnęłam widząc ile ludzi tam jest. Chwyciłam Hazzę za rękę i szliśmy dalej. Spojrzałam na Samanthę, dziewczyna smutno patrzyła przed siebie.
-No, czas się żegnać.-odezwałam się w końcu i przytuliłam dziewczynę.
-Widzimy się za 2 tygodnie.-uśmiechnęła się słabo.
-Dokładnie.-pocałowałam ją w policzek.-Pa!-powiedziałam kiedy odchodziła.
-Wchodzimy.-mój chłopak uśmiechnął się i przeszliśmy przez kontrolę i weszliśmy dalej.

***
Parenaście minut później byliśmy już w samolocie. Przed nami siedziało jakieś dziecko z mamą i tatą, a za nami jakaś staruszka, facet i dziewczyna. Spojrzałam na Harry'ego, który patrzył za okno. Obok mnie siedział jakiś stary, gruby facet, który okropnie chrapał.
Po chwili po prostu zasnęłam.
| Śniło mi się, że latałam, byłam aniołem, z góry patrzyłam na Harry'ego, który po mojej śmierci się załamał. Maddie, Emily i Susan były szczęśliwe jak nigdy dotąd, a Samantha do nich dołączyła. Hazza próbował popełnić samobójstwo..
-Boże, daj mi dołączyć do mojego aniołka.-szepnął patrząc się w górę. | Ale to tylko sen, no nie?
***
Po długim locie w końcu wylądowaliśmy.
Gdy tylko wysiedliśmy z samolotu, ciepło powietrza od razu poczułam na moich gołych nogach, na których miałam krótkie szorty.
-Kurwa...-syknął Harry gdy oślepiło go światło słońca. Zachichotałam cicho i podeszliśmy po nasze bagaże.
Wzięliśmy swoje bagaże i ruszyliśmy w stronę wyjścia z lotniska. Wyszliśmy i od razu odetchnęłam z ulgą.
-Chyba muszę wynająć jakieś auto, nie?-zapytał Harry, a ja przytaknęłam.-Ale teraz wolę zamówić taksówkę.-powiedział i zadzwonił.
Chłopak zszedł na bok i usiadł na walizce, zrobiłam to samo.
-Pięknie tu.-powiedziałam widząc widoki, palmy, ludzie opaleni z łańcuchami z kwiatów na szyi.
-Prawda.-potwierdził odpalając papierosa.
-Kiedy pierwszy wypad na plaże?-zaśmiałam się cicho wyjmując komórkę.
-Możemy nawet zaraz po tym jak rozpakujemy się w hotelu.-uśmiechnął się.
Włączyłam grę Flappy Bird i czekaliśmy w nudzie na taksówkę.
Po paru minutach w końcu przyjechała taksówka, szybko do niej wsiedliśmy i odjechaliśmy. Mieliśmy troche problemu z dogadaniem się z taksówkarzem, bo mało mówił po angielsku, ale daliśmy sobie radę.
-Co robimy jak przyjedziemy?-spojrzałam na Hazzę, który patrzył za okno.
-Na plaże.-uśmiechnął się szeroko.-Chcę zobaczyć cię w bikini.-zaśmiał się.
-Idiota.-zaśmiałam się i zapatrzyłam się w obraz za oknem.
***
Dojechaliśmy na miejsce i od razu zaniemówiłam. Sam hotel od zewnątrz wyglądał nieziemsko.
-Wow..-powiedziałam bezgłośnie. Weszliśmy do środka i na początku powitała nas miła recepcjonistka o brązowych włosach i niebieskich oczach. Widać było, że nie stąd, bo miała jasną cere. Tamtejsi ludzie mieli ciemną karnację.
-Dzień dobry.-powiedziała po angielsku.
-Poproszę jeden pokój z dwuosobowym łóżkiem.-powiedział głośno. Kobieta popatrzyła do komputera i pokiwała głową.
-Pokój 23.-podała Harry'emu klucz, a ja popatrzyłam na szyld nad nią.
               "Pięciogwiazdkowy Hotel Cascada"
Harry poszedł prosto do pokoju, a podążyłam za nim. Weszliśmy do niego i zaparło mi dech w piersiach. Wyglądał tak i był przecudowny. Szybko dałam walizkę obok łóżka i rozłożyłam się na nim uśmiechając się szeroko. Oparłam się na łokciach i spojrzałam na mojego chłopaka.
-Ślicznie tu.-uśmiechnęłam się.-Nawet nie wiesz jak cię kocham.-podeszłam do niego i pocałowałam go mocno i namiętnie.
-Kocham cię.-powiedział pomiędzy pocałunkiem. Uśmiechnęłam się w jego usta i odsunęłam się.
-Idę przebrać się w strój i wychodzimy.-wyciągnęłam bikini z walizki i poszłam do łazienki. Szybko ściągnęłam z siebie ubrania, nałożyłam strój i znów nałożyłam ubrania. Wzięłam stanik do torby, ręcznik i drugie majtki. Wyszłam do pokoju, a on był już przebrany w kąpielówki i koszulkę. Uśmiechnęłam się pod nosem i wyszliśmy.
__
Mijaliśmy piękne palmy i śliczne kobiety. Szczerze mówiąc byłam trochę zazdrosna, bo były tu piękne turystki o urodzie kwiatów.
-Zaraz plaża.-oznajmił Harry i już po chwili weszliśmy na piasek. Wchodził mi między palce, ale o było przyjemne. Rozłożyliśmy ręczniki i ściągnęłam ubranie, a on bluzkę.

                                                   *Perspektywa Harry'ego*
Przeskanowałem ją wzrokiem i oblizałem usta, była taka piękna. W tamtej chwili nie liczył się dla mnie nikt inny, tylko ona.
-Idziesz pływać?-zapytałem i pociągnąłem ją za rękę do wody zanim ona zdążyła odpowiedzieć. Zaczęliśmy się chlapać niczym małe dzieci i weszliśmy na trochę głębszą wodę i goniliśmy się pływając. Potem poszliśmy na brzeg i...
-Harry?-powiedział piskliwy głos za mną.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 19: Old friends.

kursywa - pokazuje to, co ktoś (zależy od tego, kogo jest w danej chwili perspektywa) myśli.
_________________________________________________
Obudziłam się kiedy Harry'ego już nie było koło mnie. Ziewnęłam głośno i usiadłam na łóżku ociągając się. Wszystko mnie bolało, serio. Spojrzałam na zegarek na szafce nocnej, była 11:20. Wow, dość długo spałam. Wstałam i od razu popatrzyłam na lustro, które znajdowało się na drzwiach szafy. Z daleko nie wyglądałam tak źle. Podeszłam bliżej lustrzanej powłoki i zobaczyłam, jak duża sylwetka wchodzi przez drzwi, które były za mną. Szybko się odwróciłam i ujrzałam seksownego mężczyzne o zielonych oczach i burzą loków postawionych na żelu, Harry.
Podeszłam do niego i stając na palcach cmoknęłam go w usta.
-Moja księżniczka wstała.-odsunęłam się od niego szeroko się uśmiechając.
-Em, Harry, muszę się przebrać, a moje ciuchy są w moim domu.-zachichotałam cicho, a on chwycił moją dłoń i lekko mnie pociagnął w stronę drzwi.
Podeszliśmy do okna, a on wskazał mój dom palcem.
-Twój dom jest ze 100 metrów od mojego.-oznajmił i cicho się zaśmiał. Ja powstrzymywałam się, aby nie wybuchnąć śmiechem. Tłumaczył mi to, jakbym była 5-latką.

***
20 minut później byłam już ubrana w to. Umówiłam się z Samanthą na małe pogaduszki u mnie w domu, więc ona przyjdzie za pięć minut, przynajmniej tak mówiła. Mam nadzieję, że Harry podczas mojej nieobecności nie będzie ćpał... 
Przygotowałam to, co potrzebne czyli jakieś chipsy i cola. Uśmiechnęłam się sama do siebie i usłuszałam dzwonek, który rozbrzmiewał się po całym domu. Szybkim krokiem podeszłam do drzwi i ujrzałam Sam. Przytuliłam ją przyjacielsko i zaprosiłam ją do środka.
-Mam ci dużo do opowiedzenia.-dziewczyna zachichotała i usiadła na kanapie zakładają nogę na nogę. Usiadłam koło niej i pokiwałam głową, aby mówiła.-No więc... Ten Louis...To my razem jesteśmy.-uśmiechnęła się szeroko, a mi tylko zrzędła mina. Samantha widząc to zmarszczyła brwi.-Coś nie tak?
-Nie lubię go.-warknęłam cicho.
-Oj tam, będzie dobrze!-zaśmiała się radośnie, czym troche mi poprawiła humor. Przez te trzy lata ten śmiech poprawiał mi nastrój, od tej dziewczyny poprostu bije ciepła aura.-Co było z tobą przez ostatnie dni? Nie dzwoniłaś ani nic.-oh, poza tym, że jakiś oblech mnie porwał to nic. No jasne, że jej o tym nie powiem!
-Nic ciekawego. A tak poza tym... Jadę z Harrym na Hawaje!-powiedziałam, a ona zaczęła piszczeć ze szczęścia i mnie przytuliła. Zaśmiałam się i wstałam proponując jej kawę.

                                                 *Perspektywa Harry'ego*
-Przywaliła ci?-zaśmiał się Zayn gdy wszyscy siedzieliśmy u Nialla. No jakże by inaczej, Lou i Malik musieli powiedzieć Horanowi i Liamowi, że Lucy tak na mnie nawrzeszczała. Zresztą jak to brzmi? Dziewczyna na mnie krzyczała? 
-Weź spierdalaj.-fuknąłem cicho rozzłoszczony ich ciągłym "podnieceniem" mojej kłotni z Lucy.
-A w ogóle to od dzisiaj 2/5 z nas jest zajęte.-powiedział Louis z wielkim entuzjazmem. Co?
-Ale kto ma jeszcze laske?-zapytałem.
-Ja.-Tomlinson uśmiechnął się od ucha do ucha.-Ta Samantha od Lucy.-oh...-Nieźle się rucha.
Wszyscy zaśmialiśmy i doszliśmy do wniosku, że pójdziemy do pub'u. Taki męski wypad na miasto.

                                                 *Perspektywa Lucy*
Następnego dnia.
Razem z Samanthą siedziałyśmy w centrum handlowym, w kawiarni i piłyśmy kawę. Śmiałyśmy się i rozmawiałyśmy o różnych rzeczach.
-Lucy?-powiedział damski głos za mną. Od razu go rozpoznałam, ale nie byłam z tego powodu szczęśliwa. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam ją, Maddie. Prawda, to BYŁA moja przyjaciółka, ale straciłyśmy kontakt i niezbyt cieszyłam się na jej widok.
-Cześć.-powiedziałam ze sztucznym uśmiechem.-Umm.. to jest Samantha.-wskazałam na przyjaciółkę palcem.-To jest Maddie. Poznajcie się. Maddie, Sam. Sam, Maddie.-powiedziałam, a one uścisnęły sobie dłonie z wielkim uśmiechem.
-Lucy dużo mi o tobie mówiła.-powiedziała Sam i popatrzyła na mnie. Nie mam najmniejszej ochoty już znać tych trzech dziwek. Nie dzwoniły ani nic. Tęskniłam z nimi, a one co? Nawet ani razu nie odwiedziły mnie w Blackpool.
-Lucy, dawno się nie widziałyśmy.-powiedziała dziewczyna z uśmiechem od ucha do ucha. Ja się nie uśmiechnęłam.-Może wznowimy przyjaźń?-Co przepraszam?
-Ty sobie żartujesz chyba?-zakpiłam z niej i wstałam z mojego poprzedniego miejsca.
-Nie, czemu miałabym żartować?-brunetka zdezorientowana zmarszczyła brwi i posłała mi pytający wzrok.
-Nie dzwoniłyście. Nie odwiedzałyście mnie. A gdyby jeszcze tego było mało, gdy wróciłam do domu, dowiedziałam się, że wyprowadziłyście się do Stanów. To kurwa była już kompletna przesada!-wykrzyknęłam. Ludzie zaczęli się na mnie patrzyć, a ja zmieszana szybko wybiegłam z kawiarni. Obie dziewczyny poszły zaraz za mną. Nie odwracając się w ich stronę szłam do łazienki. Nie chciałam robić scen w miejscu publicznym, a wiedziałam, że Maddie pójdzie za mną i tam pogadamy.
-Przepraszam cię bardzo. Nie mogłaś sama ruszyć dupy i nas odwiedzić?-oho, panna ala leń się zdenerwowała.
-Wiesz co to kurwa nauka? Wiesz ile ja miałam pracy do wykonania?-znów z niej zakpiłam i miałam ochotę plunąć jej w twarz, ale tego nie zrobiłam.
-Ja tu nadal jestem.-powiedziała cicho Samantha. Ah, no tak.
-Czekaj chwile Sami.-powiedziałam do niej pieszczotliwie, aby Maddie była zazdrosna.
-Teraz ona zajęła nasze miejsce?-powiedziała zdenerwowana brunetka.
-WASZE miejsce? Pomyślałyście chociaż raz o mnie?!-do moich oczu napływały łzy, ale szybko zamknęłam oczy i je otworzyłam, aby powstrzymać płyn z moich oczu. Chwyciłam Sam za rękę i wyszłyśmy z łazienki, nie oglądnęłam się za nią.

                                                     *Perspektywa Harry'ego*
Szukałem w kontaktach numer do mojej ukochanej. Rozsiadłem sie wygodnie na kanapie i znalazłem jej numer. Nacisnąłem zieloną słuchawkę i zadzwoniłem, po czterech sygnałach odebrała.
-Tak skarbie?-odezwał się delikatny głos w słuchawce. Moje całe ciało od razu zmiękło słysząc ten piękny głos.
-Gdzie jesteś kotku?
-Wracam z Samanthą z galerii, stało się coś?
-Nie, ale chciałem ci powiedzieć, że musisz się powoli pakować, bo jutro wieczorem lecimy.
-Już jutro?
-Tak słońce.
-Dobrze, pa Harry.
-Pa.
Uśmiechnąłem się sam do siebie i położyłem na kanapie. Chyba się zdrzemnąłem, bo gdy się obudziłem, było ciemno.

Pół godziny później.
Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi Lucy. Nie minęło nawet 10 sekund, a ona mi otworzyła. Zastałem ją zapłakaną. Co do cholery? Zmarszczyłem czoło i weszłem do środka.
-Kochanie, co się stało?-spojrzałem na nią ze zmartwionym głosem.
-M..maddie.-z tego płaczu Lucy się zająkała. Przytuliłem ją i zabrałem do salonu. Usiedliśmy i chwyciłem ja opiekuńczo za ramiona.
-Co Maddie?-zapytałem.
-Nienawidze jej.-powiedziała i rzuciła się twarzą na mój tors. Otuliłem ją, a ona wypłakiwała się w moją koszulkę przynajmniej 15 minut. Nawet nie pytałem jej o sczegóły, bo nie chciałem aby była jeszcze smutniejsza.

      Następnego dnia obudziłem się, gdy Lucy bawiła się moimi lokami. Cicho mruknąłem z zadowolenia i smyrnąłem ją palcem po policzku.
-Cześć Harreh.-powiedziała łagodnym głosem i uśmiechnęła się ciepło. Aż dobrze zrobiło mi się na sercu widząc ją taką uśmiechniętą.
-Witaj księżniczko.-mruknąłem jej do ucha z głosem przepełnionym chrypką i dałem kosmyk jej włosów za jej ucho. Widać było, że Lucy o czymś myślała. Była zagapiona w mój tors i bezcelowo bawiła się moimi włosami.-Halo?
Oderwałem ją od myśli, a ona prawie podskoczyła na łóżku. Pewnie się przestraszyła moją nagłą "odzywką".
     Perspektywa Lucy
Nie chcę jej ich już nigdy widzieć. Jak dla mnie, one są już skończone. Nawet nie jarałam się już tak tym wyjazdem, byłam zbyt zamyślona moimi starymi przyjaciółkami.
-Wstajemy myszko. Musimy dokończyć się pakować.-jezu, to było takie słodkie. On mówi do mnie "myszko", "księżniczko", "kotku" i tak dalej. Naprawdę jest kochany.
-Oh, no racja.-powiedziałam i wypuściłam głośno powietrze. Usiadłam na brzegu łóżka i przeciągnęłam się. Wstałam i od razu podeszłam do szafy.
Wybrałam to i poszłam się ubrać.
__________________________________________
haj haj heloł!
uprzedzając pytania:
KIEDY NASTĘPNY ROZDZIAŁ?
DAJ NASTĘPNY ROZDZIAŁ?
KIEDY NEXT?!
więc tak, mam przed sobą dość ciężki okres życia. Przeprowadzam się do innego kraju i idę do nowej szkoły, nie wiem jak szybko przystosuję sie do tamtejszej kultury i języka <Holandia>. Na pisanie rozdziału nie będę miała zbytnio czasu bo:
1. będę zwiedzać, aby zorientować się po mieście, aby się nie gubić, wiecie.
2. tydzień po przeprowadzce (czyli w poniedziałek za dwa tyg.) idę do nowej szkoły. Tam jest ogólnopaństwowa szkoła, czyli że są tam dzieci z różnych krajów i rozmawiamy po angielsku, uczymy się Holenderskiego, a gdy mamy już Holenderski perfect, idziemy do holenderskiej szkoły. Podobno jest tam dużo polaków :)
do rzeczy, nowy rozdział powinien się pojawić za ok. 3 tygodnie. przepraszam was bardzo, no ale zrozumcie sytuację :))

twittcam z autorką You Are my Trouble?

Tak sobie pomyślałam... Może w poniedziałek (za tydzień) o 16:00 zrobiłabym twittcam? Ile z was by przyszło ? :) część z was będzie miala ferie, a drudzy myślę że będą już w domu po szkole :) kto za tym? = komentarz
LINK PODAM NIEDŁUGO :))