czwartek, 28 listopada 2013

Rozdział 9: Changed decision.

UWAGA!
Od dzisiejszego rozdziału będę dodawała zdjecia (moich) stylizacji (stworzonych na potrzebę opowiadania) ze strony przymierzaj.pl Wyobraźcie sobie, że modelka, na której są ciuchy, to Bridgit Mendler (Lucy).
_____________________________________
-Mama?-zmarszczyłam brwi. Boże, jaka ona jest głupia. Czy ona naprawdę myśli, że będę chciała z nią chociaż porozmawiać? Była mniej więcej moje wzrostu, miała brązowe włoy i niebieskie oczy. Zmarszczki zbierały się na jej czole i obok oczu. Przepraszam, że tak powiem, ale jest... brzydka.
-Chcę porozmawiać.-powiedziała delikatnie chwytając moje ramie. Od razu strząsnęłam jej rękę i zrobiłam zły wyraz twarzy.
-Zostaw mnie, kobieto. Nie chcę cię znać.-prawieże wykrzyknęłam. Poczułam wzroki przechodniów, które spoczywały na nas. Moje przyjaciółki przypatrywały się naszej kłotni.
-Chcę ci tylko powiedzieć, abyś na siebie uważała. Mój były partner...-jej głos całkowicie się załamał.-Ja z nim zerwałam i on chce się na mnie zemścić, powiedział, że cię znajdzie i coś ci zrobi. Lucy, błagam cię, uważaj na siebie.
Co? Czyli, że jestem w niebezpieczeństwie?
-Kłamiesz!-ona nie kłamie. Po co miałby mnie kłamać? Co by jej to dało? Satysfakcje? Szybkim krokiem ruszyłam wzdłuż galerii. Słyszałam wołanie moich przyjaciółek za mną; Lucy! Lucy! Ale ja nie wracałam. Po chwili zobaczyłam ciemność. Czy ja umarłam? Czy to już niebo? Czy ktoś mnie zabił? Czy ona miała racje? Tak dużo pytań, tak mało odpowiedzi. I nagle otworzyłam oczy, ale byłam w zupełnie innym miejscu, niż galeria. To pomiesczenie było małe, obok mnie leżała półka, a ja leżałam na... łóżku? Tak, to chyba łóżko. Spojrzałam w moją lewą. Tato. No brawo, nawet nie miałam siły na kłótnie. 
-Kotku... Obudziłaś się.-mój ojciec pocałował mnie w czoło.-Jesteś w szpitalu. Zemdlałaś na zakupach.-oh, czyli jednak przepowiednia matki się nie spełniła. Teraz nie wiem, czy powiedzieć o tym spostkaniu mojemu tacie, czy raczej nie. 
-T..tato.-powiedziałam słabo się uśmiechając.
-Twój kolega tu jest.-kolega? Mój ojciec wstał i wyszedł z pomieszczenia, a do środka wszedł Harry. Wyłupiłam oczy. Co on tu robi? Jego umięśniona klatka nawet w bluzce wyglądała nieziemsko. Usiadł na krzesełku i chwycił moją dłoń.
-Cześć, Lu.-od kiedy on do mnie tak mówi?
-Hej, Harry. Co ty tu robisz?-powiedziałam całkiem spokojnie, ze względu na mój obecny stan zdrowia.
-Odwiedziłem cię, nie widać?-powiedział z rozbawieniem.-Dowiedziałem się od twoich przyjaciółek, że tu jesteś. One musiały jechać na lekcje.
-Na lekcje? Jak długo tu jestem?
-Już jedną noc. Teraz śpij, musisz wypoczywać.
                                                                      ***
Dwa dni później wyszłam ze szpitala. Przez caly mój pobyt tam Harry mnie odwiedzał, tak samo tato i moje przyjaciółki. Ojciec nie wspominał narazie o tej nocy, w której nie wróciłam do domu, ale czuję, że mnie to nie ominie. Jadłam obiad z tatą, który wziął sobie wolne ze względu na moją sytuację.
-Tato, przepraszam za tamtą noc.-powiedziałam cicho z opuszczoną głową, nawet bym wątpiła, że mój tato to usłyszał.
-Zapomnijmy o tym. Jesteś dorosła, możesz robić co chcesz. Kocham cię.-też go kocham. Bardzo.
-Ja ciebie też, tatku.-powróciłam do jedzenia spaghetti.

Trzy godziny później

Zadzwoniłam do Harry'ego i za pół godziny idziemy na spacer, do parku. Przyszykowałam się, wymalowałam i czekałam na chłopaka.

Do tego czasu, aż nie przychodził, sprawdzałam twittera na moim telefonie. Nagle zabrzmiał dzwonek do drzwi. Wolnym, ale zdecydowanym krokiem ruszyłam do drzwi. Swoim promiennym uśmiechem przywitał mnie Hazza. Jak zwykle idealny. Stop! Lucy! Nie jesteście parą. - dręczył mnie głosik w moim ciele.
-Cześć.-chłopak cmoknął mnie w policzek, a moje ciało automatycznie przeszły drgawki. Może to tylko zwykły buziak, ale zawsze coś.-Chodź.-pokazał gestem ręki, abym wyszła z domu.
-Idę, tato!-krzyknęłam na cały mój dom. Miałam nadzieję, że mnie usłyszał.
Szliśmy przez chwilę, zanim weszliśmy do parku. Rozmawialiśmy na poważne i na śmieszne tematy. Właściwie ujmując - rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. W końcu weszliśmy do domu przyrody.
-Mam propozycję.-Harry zwrócił głowę w moją stronę i uśmiechnął się szeroko, co bardzo szczerze odwzajemniłam tym samym.
-Co takiego?
-Idziesz ze mną na impreze?-pf.. pytanie. Jasne, że chce!
-Kiedy?
-W piątek.
-Dobrze.-uśmiechnęłam się do niego, a nasze dłonie... One się złączyły. Nie wiem jak, nie wiem dlaczego, ale to zrobiły. Moja zrobiła to "bez mojego pytania". Nie chciałam tego, a to zrobiłam. Harry zatrzymał się, a pod wpływem jego siły, którą miał w ręce trzymając mnie, także się zatrzymałam. Rozejrzałam się dookoła. Staliśmy na jakiejś ścieżce pośród drzew i pustych ławek. Dokładnie słyszałam każdy śpiew ptaków, kiedy staliśmy tak w ciszy. Jego głowa przybliżyła się bliżej mojej i zrobiliśmy to. Pocałowaliśmy się. Ten pocałunek był inny niż w tym lesie. Był agresywny, ale to akurat mi się podobało. Po chwili opoamiętałam się i oddaliłam swoje ciało od jego ciała i zaciągnęłam głośno powietrza.
-Harry my nie możemy...-powiedziałam dysząc ciężko oraz patrząc mu prosto w oczy. On był taki wysoki...
-Dlaczego? Lucy, gdybyś mnie nie kochała, nie doszłoby ani do tego pocałunku w lesie, ani do tego pocałunku tutaj. Czemu nie przyznasz się, że mnie kochasz?! Lucy, kurwa! Dlaczego?!-krzyknął. Bałam się go. Co w niego wstąpiło? Przed chwilą był spokojny. Cała zadrżałam, ale nie chciałam pokazać mu mojego strachu. Nie chciałam, aby miał satysfakcję.
-Wcale tak nie jest, Harry.-odbiegłam od niego. Chciałam mieć jakąkolwiek satysfakcje z tego, że żyje. Chciałam się wyszaleć i zapomnieć  o problemach, ale jak? Musz się odciąć od tego chłopaka. Wiem, co zrobię.

Późnym wieczorem

-Tato, podjęłam decyzję. -weszłam do gabinetu ojca, a ten spojrzał na mnie zza swoich okularów i uśmiechnął się ciepło. Wskazał gestem ręki, abym usiadła na kanapie pod ścianą, zrobiłam tak, a on usiadł zaraz obok mnie.
-Coś się stało, córciu?
-Idę na studia.-nie mam innego wyboru, nie mogę więcej widzieć tego chłopaka. On działa na mnie inaczej niż inni chłopcy.
-Wspaniała decyzja! Wiesz już jaki kierunek?
-Tak, szukałam w internecie. Tylko, że ta szkoła jest w innym mieście. Idę na weterynarię, zawsze kochałam zwierzęta, tatku.-mój ojciec zmarszczył czoło i już otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale przerwałam mu.-Wyprzedzę twoje pytanie: to miasto to Blackpool. Zamierzam tam wyjechać po wakacjach. Przykro mi.-widziałam, że mój ojciec powstrzymuje łzy. Łzy? Jeszcze nigdy nie widziałam, jak płacze. To łzy szczęścia czy łzy smutku?
-Kocham cię, wiesz?-przytulił mnie mocno ocierając moje plecy.
-Ja ciebie też. -po moim policzku także spłynęła łza. Bez słowa wyszłam z pokoju.

                                                                     SOBOTA
Wczoraj był dzień, w którym ukończyłam szkołę. Pytacie, czy poszłam wczoraj z Harrym na imprezę? Nie. Nawet nie odzywałam się z nim podczas zakończenia. Jak zareagowały moje przyjaciółki na mój wyjazd? O mało się nie rozpłakały. One też idą na studia, ale będą studiować tutaj, w Londynie. Tak strasznie mi smutno je opuszczać. Kocham je.
 Szłam ciemną uliczką wracając ze sklepu, do którego wysłał mnie mój ojciec. Było już lato, a o godzinie 22:00 ciemno, więc oczywiste, że się bałam. W okół mnie nikogo nie było, a przynajmniej tak mi się wydawało. Różne śmieci ugniatały się pod moimi butami, co powodowało lekki hałas.
-Witam cię, Lucy.-usłyszałam męski głos za sobą. Bałam się odwrócić, ale co miałam zrobić? Zignorować to? Odwróciłam sie i co zobaczyłam? Faceta około pięćdziesiątki, który mial siwe włosy i nieprzyjemny wyraz twarzy.
-Kim jesteś?-w moim głosie można było wyczuć strach. Moje ciało zadrżało, a on zaśmiał się pod nosem.
-Twoja matka nieźle dała mi w dupę.-oh, a więc to on? Czyli nie kłamala? Podszedł do mnie bliżej, na co automatycznie zrobiłam krok w tył. Wtedy przypomniała mi się akcja w parku w środę. Wtedy, kiedy pocałowałam się z Harrym. Nie wiem czemu tamto wspomnienie akurat wtedy wróciło, ale w każdym bądź razie - wróciło.
-Co mnie to obchodzi? Zostaw mnie.-chciałam już odchodzić, ale on złapał mnie za ramie z taką siłą, że to mnie zabolało. Potarłam obolałe miejsce i spojrzałam na niego z pogardą.
-Nie tak szybko.-znów chwycił mnie za przedramię i przycisnął do ściany obok. Ałć, to boli, świrze!
-Puść mnie, kurwa.-próbowałam się wyszarpać, ale na nic, był silniejszy. Zacisnęłam mocno swoje oczy, aby zatamować mój płacz, a po chwyli poczułam uwolnienie. Ciężko dyszałam nie mogąc uwierzyć w to, że mnie puścił. Otworzyłam oczy i to, co zobaczyłam, przeszło moje oczekiwania. Harry siedział okrakiem na tym facecie i bił go pięściami po twarzy. Nie wiedząc, co zrobić skuliłam się, schowałam głowę do kolan i zaczęłam płakać. Słyszałam tylko mój płacz. Po paru chwilach ktoś złapał mnie za rękę, podniosłam głowę do góry. Harry. Spojrzałam na niego ze smutkiem, a on pomógł mi wstać. Delikatnie chwycił mnie z rękę i oplótł nasze palce.
-Przepraszam, że wtedy tak zareagowałam.-nie wiem, jak to się działo, ale tęskniłam za nim. Nasza znajomość trwała zaledwie kilka dni, a już za nim tęskniłam.
-Ja za tobą też.-przystanęliśmy na chwilę i popatrzyliśmy sobie w oczy. Kompletnie zapomniałam o tym pobitym facecie.
-Muszę ci coś powiedzieć.
-Tak?
-Ja wyjeżdżam na studia...
_________________________________
czeee ;> nie wiem czemu, ale jestem niezadowolona z tego rozdziału. Po prostu.
Mam do was prośbę :) Która umie robić szablon na bloga i go montować na blogu? bardzo proszę o napisanie w komentarzu swojego maila, a ja skontaktuję się z tą osobą. nagrodą będzie dostanie admina na mojej stronie na fb :3 ma ponad 11tys. like.  (One Direction - 5 marzeń świata) :) 

25 komentarzy:

  1. Świetne na prawdę świetne. Czekam na kolejny rozdział <33

    OdpowiedzUsuń
  2. jest zajebisty pisz dalej nie przejmuj się że nie ma komów też ich nie mam ale mam wyświetlenia to mi wystarcza naprawdę nie ma się czym przejmować, komentarze nie są najwarzniejsze :D Czekam na NEXTA

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, świetny!
    Jestem nową czytelniczką!
    Już dodałam się do obserwowanych, więc na pewno będę :3
    Gdybym nawet nie komentowała, to na pewno jestem i czytam!
    Co do rozdziału.
    Jest wręcz BOSKI! Harry zachował się jak prawdziwy mężczyzna ratując Lucy.
    Ale skąd on się tam wziął? XD
    Dobra, moje przemyślenia na później XD
    Genialnie piszesz, czekam na next <3
    Pozdrawiam ♥

    http://happydayhappylovex.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, jestem ciekawa co w nastepnym. Masz świetnego bloga! Z nicierpliwością czekam na kolejny rozdział :*
    PS. Zapraszam do mnie http://zakochanazwariowanatoja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Suuper ;) czeekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nwm dlaczego ci sie nie podoba jest świetny.. Troskę sie zasmuciłam jak opuściła harrego ale dobrze że hazza pojawił sie w dobrym momencie.. Z niecierpliwością czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Tylko skąd się tam wziął Harry? o.O

    OdpowiedzUsuń
  8. rozdział jest boski*,* ale... i smutny bo Lucy opuszcza Harrego :( . Fajnie by było gdyby coś BARDZO WIELKIEGO rozwinieło się miedzy Harrym a Lucy... wiem że już się coś dzieje ale dla mnie to za mało ;p Czekam na następny (mam nadzieję bardzo romantyczny ) rozdział

    OdpowiedzUsuń
  9. i...zastanawia mnie to skąd wziął się tam Harry?:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne, czekam na następny <33

    OdpowiedzUsuń
  11. Boooooooooskie dajesz next pliss

    OdpowiedzUsuń
  12. super kocham tego bloga do opowieści nie mam pretensji oby tak dalej

    OdpowiedzUsuń
  13. WOOOW ! Pisz jak najszybciej next ;3

    OdpowiedzUsuń
  14. Jezus kocham twojego bloga. Już myślałam że coś się stanie Lucy. Uuu nie mogę się doczekać reakcji Harrego na wieść o wyjeździe. Czekam na nexta. Weny!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. OMFG.... *.* JA!CHCĘ!NEXT! :****

    OdpowiedzUsuń
  16. Super, ale niech Nie wyjeżdża na studia pliss . !!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. :D cudo !!! czytam i czekam na dalsze , oby szybko

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja umiem montować.
    batmangirl1233@gmail.com

    OdpowiedzUsuń