sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 7: Although you supporting me

W domu

Umówiłam się z Harry'm na dziś wieczorem. Randka z Harrym? Nie wiem jak to będzie wyglądało. Gdzie mnie zaprosi? Zjadłam kanapki i podeszłam do telewizora. Przełączałam po kanałach, ale nie było nic fajnego, więc wyłączyłam telewizor i włączyłam mózg. Ja już podjęłam właściwą decyzję. Nie idę na studia. Muszę to powiedzieć ojcu, nie wiem jak zareaguje. Nie chcę studiować przez 3 lata, a potem skończyć na sprzątaniu ulic. Znam takie przypadki i wiem, że ja też mogę tak skończyć. Mój tato niedługo ma przyjść, bo pisał mi SMS-a. Teraz pozostało mi tylko czekać z zapartym tchem i wymyśleć plan, jak powiedzieć to ojcu. Po chwili usłyszłam trzask drzwi.  Boję się tej rozmowy.
-Jestem, kotku.-mój ojciec cmoknął mnie w policzek stając za mną. Skierowałam głowę do tyłu i popatrzył na niego z zażenowaniem. Miał potargane włosy, rozwiązany krawat i źle założoną marynarkę.
-Widzę, że imprezka się kręciła.-powiedziałam cicho z rozbawieniem.-Usiądź, musimy pogadać.
-Poczekaj chwilę, tylko wezmę przysznic.-to dla mnie nawet lepiej. Obmyślę plan.
15 minut później mój tato wyszedł z toalety. Teraz wyglądał schludniej, miał na sobię granatową koszulę i czarne spodnie.
-To o czym chcesz pogadać?-ojciec usiadł na kanapę obok mnie, a sofa momentalnie się zachwiała. On jest taki ciężki? Po chwili do moich nozdrzy wpadł zapach żelu do mycia ciała. Miłe dla nosa.
-Ja... podjęłam ważną decyzję.-wzięłam głęboki oddech.
-Mów, skarbie.-powiedział łagodnym głosem.
-Po wakacjach nie idę na studia.


-Ale jak to nie idziesz?-jego głos był nieco podniesiony.
-Normalnie. Nie chcę skończyć na sprzątaniu ulicy.
-Lucy, idziesz na studia. Bez studiów nigdzie nie znajdziesz pracy.-powiedział stanowczym głosem.
-Nie, nie idę. Jestem dorosła i mogę decydować, co się ze mną stanie!-krzyknęłam i wstałam szybko z kanapy. Tato także wstał i stanął z 2 metry przede mną.
-Jesteś dorosła? To ja cię wyżywiam. To ja cię utrzymuję. To mój dom, ja decyduję co się będzie z tobą działo, dopóki tu mieszkasz! Jeżeli ci nie pasuje, wyprowadź się!
-Czyli sugerujesz, że lepiej by było gdyby mnie tu nie było?-nie wierzę, że mój ojciec to powiedział. Do moich oczu napływały łzy, ale musiałam być silna. Powstrzymałam płacz. Pobiegłam po schodach, ale jeszcze usłyszałam:
-Wcale tak nie powiedziałem, Lucy!

Dwie godziny później

Nie mogę iść na studia. Nie chcę. No, ale dość już tych przemyśleń. Za godzinę randka, a ja nawet nie zaczęłam się szykować. Podeszłam do szafy i zaczęłam w niej grzebać. Przerzucałam dużo ubrań  i zrobiłam w szafie niezły bałagan. Ubrałam się w cielistą sukienkę z koronką u góry, takiego samego koloru szpilki, jasno różową kopertówkę, biało-złote kolczyki i różowy naszyjnik z "kolcami". Dałam lekko-różowy cień do oczu, trochę pudru i korektora, błyszczyk i tusz do rzęs. Myślę, że wyszło ładnie.            
                               strój Lucy na randkę

Rozpuściłam włosy i popatrzyłam na zegarek. 18:45. Jeszcze 15 minut do przyjścia Harry'ego. Zeszłam na dół, a mojego taty nie było. Jak zwykle, czego mogłam się spodziewać? Poszłam do przedpokoju i jak na zawołanie Harry zadzwonił na dzwonek do drzwi. Spojrzałam przez wizjer, tak jak myślałam, Styles. Otworzyłam lekko drzwi, a widząc go szeroko się uśmiechnęłam.
-Pięknie wyglądasz.-chłopak miał banana na twarzy. On też ładnie wyglądał, miał na sobie białą koszulkę, czarną marynarkę oraz czarne rurki.
-Dziękuję.-czułam, jak lekko się rumienię.-Gdzie idziemy?
Zakluczowałam drzwi i wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę ulicy. Jak myślę, szliśmy do jego auta. O ile je ma.
-Na kolację.-powiedział z sarkazmem, a ja cicho się zaśmiałam.
-To wiem, ale gdzie na kolację?
-Zobaczysz.
Podeszliśmy do czarnego Rang Rovera. Chłopak otworzył mi drzwi, a ja bez wahania weszłam. Czyżby obudził się w nim dżentelmen?
Jechaliśmy 10 minut w ciszy, aż w końcu nie wytrzymałam. Muszę wiedzieć, gdzie jadę!
-Gdzie my do cholery jedziemy?-powiedziałam spokojnie, ale w środku budowała się we mnie złość.
-Do lasu.-co przepraszam? I co, może jeszcze na niedźwiedzie będziemy polować?
-Ale jak to do lasu?
-Normalnie, piknik.
Oh, czuję, że romantyczna randka się szykuje. Na kocu wokół dzikich i głodnych zwierząt, które mogą na nas zapolować kiedy chcą i jak chcą.
Do miejsca dotarliśmy po jakichś 5 minutach. Jak będę krzyczeć, nikt mnie nie usłyszy. Lucy! Jakie ty masz myśli!?
Harry otworzył mi drzwi i powoli rzuszyliśmy w stronę drzew. Wokół nas roiło się od krzaków i myślę, że parę razy poparzyłam się pokrzywą. Musiałeś wybrać akurat to miejsce?
-Auć.-przystanęłam na chwilę chwytając się za kostkę. Znowu pokrzywa.-Styles! Ja mam obcasy.
Bez słowa chwycił mnie w talii i podniósł niczym pan młody panią młodą przez próg. W końcu dotarliśmy na jakąś polanę, nie wiem gdzie, nie wiem jak, ale dotarliśmy. Na środku stał jakiś koc. Harry postawił mnie na ziemi i resztę drogi przeszłam sama. Usiedliśmy na kocu, a Harry w końcu otworzył usta do rozmowy.
-Wiem, że może dla ciebie to być dziwnie, ale to moja pierwsza PRAWDZIWA-chłopak podkreślił to słowo.-randka. Chciałem się naprawdę postarać.-mówiąc to wyciągał coś z koszyka, jak myślę - jedzenie.
-Um, właściwie to też moja pierwsza randka.-czułam, jak cała się czerwienie. To troche wstydliwe, że dziewczyna  wieku 19 lat nie była nigdy na randce.
-Naprawde?-Harry wyłupił na mnie oczy.-Jak takiej ładnej dziewczyny mogli nie zaprosić?-ta, jeszcze powiesz, że mogę póść do Tap Madl. Naszą rozmowę przerwał mój dzwonek od telefonu. Szperałam w torebce, aż w końcu znalazłam telefon. Spojrzałam na ekran, tata. Popatrzyłam na Harry'ego ze smutkiem. Teraz zacznie się wykład. Zawsze, jak nie mówiłam ojcu o moim wyjściu gdzieś, zaczynał kłótnię. Ale trzeba mieć odwagę, odebrałam.
-Gdzie ty, kurwa jesteś, Lucy!?-wykrzyczał do słuchawki. Byłam pewna, że Harry to słyszał.
-Na randce, tato.
-Na czym?
-Na randce. Powtórzyć?
-O której wrócisz?
-A ty mi się zwierzasz o której wrócisz? Nigdy cie nie ma i nagle cie to obchodzi?
-O której?
-Nie wiem. Żegnam.
Bez zastanowienia wyłączyłam telefon. Nie mam zamiaru wysłuchwać tych tekstów, jaka to ja jestem nieodpowiedzialna.
-Tato?-zapytał Harry nalewając wina do kieliszków, które zapewnie przytachał tu w tym koszyku.
-A któżby inny...-powiedziałam z ironią i momentalnie zmieniłam swój nastrój teraz byłam wesoła i uśmiechnęta. Ten wieczór zamierzam spędzić uśmiechając się, a nie smucąc. Harry spojrzał na mnie jak na kompletną idiotkę, ale po chwili poruszył ramionami i uniósł swój kieliszek.
-Za udany wieczór.-oboje stuknęliśmy się kieliszkami i wypiliśmy łyka.
-Ale ty jesteś samochodem.
-To tylko jedna lampka wina.-ta, a jutro będą pisać w gazetach "Zginęło dwoje ludzi w wypadku samochodowym." Niedoczekanie. Wyrwałam mu to z ręki i wyrzuciłam za siebie. Chłopak spojrzał na mnie ze zdzwieniem i otworzył usta, aby odpowiedzieć na mój gest.
-Rozumiem, boisz się o swoje życie lub zdrowie-potrząsnął zabwnie brwiami, a ja się zaśmiałam.-Opowiedz coś o sobie.
-Co ja ci mogę takiego powiedzieć? Urodziłam się w Londynie, w wieku 15 lat poznałam moje przyjaciółki, to było w szkole.
-Jaki chcesz wybrać kierunek studiów?-złe pytanie, Styles. Co ja mam teraz odpowiedzieć? Zmieszana skierowałam swoją głowę na trawę i lekko się zarumieniłam.
-Nie idę na studia.-powiedziałam cicho i skierowałam wzrok na Stylesa.
-Jak to nie idziesz?-chłopak wyłupił na mnie oczy. A co w tym takiego dziwnego? Dużo osób wybiera tą opcje.-W sumie, ja też nie idę.-powiedział to obojętnie. Serio cię to nie obchodzi, koleś?
-Co masz zamiar robić po liceum?
-Jeszcze nie wiem. Żyj na spontana, mała.-co, przepraszam? Jeszcze nigdy nie słyszałam takiego tekstu z jego ust.-Zjesz coś, prawda?
-Poproszę kurczaka z sałatką.-wskazałam ręką to, co wybrałam. Nie wiem czy dobre, podobno faceci nie umieją gotować, ale to mogą być pozory. Harry podał mi to, co sobie zażyczyłam i wzięłam pierwszego kęsa. Dobre, ciekawe, czy robił sam?
-Czemu ty jesteś taki wredny na początku, a gdy się ciebie już pozna to jesteś milszy?-dziwnie to zabrzmiało. Takie jakby 'błędne koło'.
-Można by powiedzieć, że z czasem ludzie się zmieniają.-chłopak uśmiechnął się i wziął kęsa swojego posiłku.
-Właśnie widzę.-zaśmiałam się lekko, a w tym samym czasie usłyszałam głos sms-a.

Od: Maddie
Cześć, mała :* Co robisz? Wejdź na facebooka, dawno cię tam nie było! xx

-Kto to?-zapytał, a ja odrywając wzrok od ekranu popatrzyłam na niego.
-Maddie, odpiszę jej i wrócimy do rozmowy.
-Dobra.

Do: Maddie
Jestem na randce... Jutro wam wszystko opowiem. Nie mam czasu xx
________________________________________________
Cześć ; > Po pierwsze: 8 rozdział pojawi się, gdy będzie min. 20 komentarzy. Wtedy zacznę go pisać, bo ja chcę mieć jakąś satysfakcje z tego, co piszę. Chcę wiedzieć, że ktos to czyta i ma banana na twarzy po przeczytania rozdziału ;)
Po drugie: nie ma drugiego :D pozdroo ;*

22 komentarze:

  1. Super, czekam na nastepny wpis

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest świetny....... Z wielką niecierpliwością czekam na następny ;** <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!! Czekam na 8!! Kocham to!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest swietny! dodaj nastepny :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest świetny ;D !
    Genialnie piszesz , czekam z niecierpliwością na next'a ! <333 ;*****

    OdpowiedzUsuń
  6. nie czekaj na 20kom tylko dawaj mi to kochanie kolejny rozdział!! ;**
    a rodział jak zwykle super! ^,^

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny :D czekam na dalszeeee !!! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. O ja ale świetne. Mozesz mnie informować o rozdzialach na tt? @ilymyhoran

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja czytałam wszystkie i czekam na kolejne

    OdpowiedzUsuń
  10. 21 komentarzy :*
    Dawaj nextaa <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Omomo *,* Widzę że są już dwa rozdziały, zaraz przeczytam kolejnya ten jest boski <3

    OdpowiedzUsuń